03 gru Rozmowy MyTap: Jak połączyłam pasję do stepowania z pasją do Inżynierii Metali Nieżelaznych
Dziś na blogu zapraszamy Was na rozmowę z Olą Sak, naszą kursantką, która stepowaniu poświęciła swoją pracę inżynierską.
Co ją do tego skłoniło, w jaki sposób zbierała materiały do pracy i jaka była reakcja uczelni na tak nietypowy temat.
Tego dowiecie się z rozmowy, którą z Olą przeprowadziła Taiga Kuśmider – Zygmunt.
Cześć Ola! Na początek… czy mogłabyś opowiedzieć parę słów o sobie? Kim jesteś, czym się zajmujesz w życiu no i przede wszystkim, jak to się stało, że w Twoim życiu pojawiło się stepowanie?
Cześć! Nazywam się Aleksandra Sak i jestem obecnie studentką V roku na dwóch różnych kierunkach. Jednym z nich jest Inżynieria Produkcji i Jakości, a drugi to Inżynieria Metali Nieżelaznych. Poza studiami jestem także liderką Wolontariatu Misyjnego Salvator, który działa na terenie Krakowa.
A skąd się wzięło stepowanie? Myślę, że to jest bardzo trudne pytanie wbrew pozorom… Kiedy przyjechałam na studia do Krakowa, to gdzieś to pragnienie stepowania się u mnie pojawiło. Po pierwszym roku studiów okazało się, że dostałam stypendium naukowe i stepowanie stało się dla mnie osiągalne finansowo. Zapisałam się wtedy do MyTap. Ale jak szukałam w mojej głowie tego, skąd ten pomysł się wziął, to musiałybyśmy się cofnąć do… podstawówki! W pierwszych latach nauki zabrali nas do kina na „Tupot małych stóp” i wydaje mi się, że to wtedy weszło gdzieś w moją głowę. Nie byłam wtedy świadoma, że to się wydarzyło, ale ziarno zostało zasiane i czekało sobie na dobry moment. I kiedy dostałam stypendium, stwierdziłam, że chciałabym je wydać na coś, czego bardzo chciałam, a nie było na to wcześniej możliwości.
Okazuje się, że stepowanie opanowało Twoje życie w większym wymiarze, niż się tego spodziewałaś. Na półce w MyTap wśród książek o tańcu możemy znaleźć Twoją pracę inżynierską. Dlaczego? Skąd pomysł na to, żeby połączyć stepowanie i naukę?
A to z kolei kolejna zabawna historia, bo zupełnie nie spodziewałam się, że połączę stepowanie z moją pracą inżynierską.
Dwa semestry przed rozpoczęciem pisania pracy mieliśmy zajęcia z analizy strukturalnej powierzchni i badaliśmy różne metale. Podczas ćwiczeń laboratoryjnych jedna z wykładowczyń opowiadała, że czasem studenci proponują swoje własne tematy do prac inżynierskich, ze względu na swoje życiowe doświadczenia, np. kiedy mają w swoim ciele jakieś implanty, zastawki, czy inne metalowe rzeczy… No i tak zaczęłam się zastanawiać: „Kurczę, jaki ja mogłabym sobie wybrać temat? Może było w moim życiu coś, co mogłabym wykorzystać?”. Myślałam tak parę dni, aż któregoś ranka się obudziłam i… „przecież ja w butach do stepowania mam metalowe blaszki!”.
Nie wiedziałam zupełnie co mogę z tym zrobić, więc po prostu wzięłam te swoje buty do stepowania, przyszłam do Pani Promotor. Powiedziałam jej, że mam takie buty i chciałabym o nich napisać, ale kompletnie nie wiem co. I tak wspólnymi siłami udało nam się wymyślić co można z tym zrobić i jak to przebadać.
No właśnie! Jak brzmiał tytuł Twojej pracy inżynierskiej?
„Analiza procesu niszczenia blaszek przeznaczonych na buty do stepowania na podstawie badań makrostruktury materiału”.
Czego zatem możemy się dowiedzieć z Twojej pracy?
Idąc od samego początku, możemy się dowiedzieć czym jest stepowanie, jakie są style stepowania, ale też co stepowaniem nie jest, chociaż może się wydawać, że nim jest. Przeczytamy, że każdy z nas o to stepowanie się otarł w życiu, chociaż nie każdy jest tego świadomy. Dalej o historii butów do stepowania, jak są zbudowane, w jaki sposób łączy się blaszkę z podeszwą – jako wstęp do części badawczej. A na końcu znaleźć można wyniki moich badań. To, co udało mi się ustalić to na pewno to, że blaszki w naszych butach mają różną trwałość. A najważniejszą cechą, która wpływa na to, w jaki sposób blaszki się niszczą jest ich twardość. Im twardsza blaszka, tym dłuższą ma żywotność i mniej na niej zarysowań, otarć i ubytków.
Z jakimi reakcjami spotkałaś się przy pisaniu tej pracy?
Pierwszą osobą, która usłyszała o tym pomyśle była moja Pani Promotor i nie spodziewałam się takiej reakcji z jej strony. Była to Pani, z którą nie miałam wcześniej zbyt dużego kontaktu, prowadziła tylko jedne zajęcia na pierwszym roku studiów. Była pod wrażeniem tak „nieoczywistego” tematu. Zaskoczyło ją po pierwsze to, że przyszłam ze swoim własnym pomysłem, zamiast wybrać gotowy temat z listy, a po drugie – samo stepowanie – które nie jest nadal rozpowszechnione i znane. Myślę, że to ją skusiło…
Jej zaangażowanie tematem wyszło jeszcze później. Teraz, przy pisaniu pracy magisterskiej. Ja porzuciłam myśl o tym, że mogłabym kontynuować temat stepowania przy pisaniu magisterki, bo większość zagadnień teoretycznych opisałam już w inżynierce. Nie mogłabym ich powielać w kolejnej pracy. Na moją prośbę Pani Promotor znalazła dla mnie jakiś zwykły techniczny temat, który ja zaakceptowałam. Jednak po tygodniu ona sama napisała do mnie z propozycją „A może zrobiłybyśmy coś jeszcze ze stepowaniem?”. Po jej reakcji widzę, że na tyle wciągnął ją ten temat, że sama chciała to kontynuować. Zgodziłam się :).
Uwielbiam takie historie. Po prostu tak musiało być! I w tym miejscu muszę powiedzieć, że ostatnio byłam świadkiem, jak przez kilka godzin zbierałaś z naszej MyTap-owej podłogi nietypowy proszek. Opowiesz proszę coś więcej o tej akcji?
Ta historia zaczęła się od przygotowań do pisania pracy inżynierskiej. Właściwie od momentu, w którym napisałam do Beaty z pytaniem, jakie ona widzi problemy w butach do stepowania, albo takie, które pojawiają się gdzieś na sali. Z uwagi na to, że Beata jest najbardziej doświadczoną w stepowaniu osobą, jaką znam, wiedziałam, że będzie moim najlepszym źródłem informacji. I to właśnie ona napisała mi o tym, że po zajęciach osadza się na podłodze taki czarny proszek, który ciężko usunąć. We wstępie teoretycznym mojej pracy inżynierskiej zahaczyłam o ten temat, pisząc, że to może być związane z tym, że blaszki są zrobione z aluminium. Aluminium się utlenia i przez to może się pojawiać taki proszek. Napisałam o tym dosłownie parę zdań, gdyż okazało się, że temat jest zbyt szeroki i trochę kontrowersyjny, więc odłożyłam go na bok.
Teraz, gdy przyszedł etap magisterki, moja Pani Promotor zaproponowała mi napisanie czegoś o założeniach technologicznych. Wtedy przypomniał mi się ten proszek. Zdecydowałam, że postaram się zbadać, co to jest za pył, czy można zrobić coś przy produkcji blaszek, żeby on nie powstawał, albo żeby powstawał, ale miał inną barwę.
Nie wiem jeszcze w jakim kierunku pójdzie moja praca. Do samego procesu stworzenia nowej blaszki potrzebne są matryce, które niestety są bardzo drogie, ale na pewno będę chciała się pochylić nad identyfikacją tego proszku. A co z tego wyniknie, zobaczymy. Stąd też właśnie ostatnio spędziłam tyle godzin na sali, próbując zebrać próbki tego proszku z podłogi w MyTap.
Wow. Jestem pod wrażeniem Twojej pracy, motywacji i całego tego pomysłu! Jestem bardzo ciekawa, czy miałaś jakieś nietypowe sytuacje w czasie swoich badań?
Jeśli chodzi o osoby, które mi pomagały, a takich osób było mnóstwo, zwłaszcza z tego naszego świata stepowania, to zarówno od stepujących z całej Polski, jak i z grup międzynarodowych dostałam wielkie wsparcie. Oczywiście było też duże zaskoczenie tym, że można połączyć taniec z nauką. Ludzie z Warszawy, czy Wrocławia pomagali mi uzyskując materiały, udostępniając posty, czy wysyłając blaszki z drugiego końca Polski.
Ale miałam też jedną zabawną sytuację. W Polsce jest jednak ograniczona ilość stepujących, większość z nich się uczy, więc stosunkowo ilość czasu treningowego jest u tych osób niewielka. Ich blaszki nie zdążyły się jeszcze tak poniszczyć. Osób intensywnie ćwiczących, które mogą mieć bardziej poniszczone blaszki jest z kolei bardzo mało. Niewiele materiałów udało mi się zatem zdobyć, a potrzebowałam ich większą ilość. Zaczęłam więc szukać na OLX i innych portalach sprzedażowych ludzi, którzy sprzedają blaszki, czy buty, które wizualnie wyglądają na takie „zmęczone życiem”. Pewien Pan miał wystawione dziecięce buty do stepowania w większej ilości, ale że jakość zdjęć w ogłoszeniu była średnia, to napisałam do niego z pytaniem, czy mógłby wysłać zdjęcia konkretnej pary butów, które wydawały mi się najbardziej zniszczone. Napisałam, że potrzebuję buty, ale nieważne jaki rozmiar, tylko, żeby były jak najbardziej zniszczone, zdewastowane, najbardziej porysowane, takie, które mu się wydają najgorsze. No i on podesłał mi te zdjęcia, a po jakimś czasie odważył się i napisał, że on przeprasza, że pyta, ale dlaczego ja szukam takich butów? Dlaczego nieważne jaki rozmiar? Dlaczego zdewastowane? Normalni kupujący szukają przecież butów w jak najlepszym stanie. Odpisałam mu oczywiście, że piszę pracę dyplomową o niszczeniu blaszek, itd. I on w odpowiedzi mi napisał, że bardzo przeprasza, bo myślał, że ja jestem jakąś zdesperowaną matką, która próbuje wyłudzić alimenty od ojca, więc potrzebuje jak najbardziej zmarnowanych butów, żeby udowodnić, że dziecko chodzi na zajęcia… Myślałam, że padnę, jak to przeczytałam. „Zrobił mi dzień” tą wiadomością… ;)
Czyli generalnie poruszyłaś Polską i światem! Co z tym dalej zrobisz? Co będzie później? Doktorat o stepowaniu?
Hmm.. ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo właśnie ostatnio dostałam propozycję doktoratu do mojej Pani Promotor. To było dla mnie bardzo miłe, że ktoś w ogóle to zaproponował. W rozmowie Pani Promotor powiedziała mi, że „ludzie idący na doktorat, to są tacy szaleńcy, którzy są zafiksowani na punkcie jakiejś rzeczy”. Opowiedziała mi swoją historię, że ona była właśnie tak zafiksowana na diamenty, a ja mam swoje blaszki i stepowanie. Dostałam więc propozycję doktoratu. Czy ją przyjmę? Chciałabym. Widzę, że jeszcze dużo można by było w tym temacie zbadać. na przykład ze strony dźwiękowej czy materiałowej. Niestety pisanie doktoratu w Polsce jest bardzo ciężkie, też pod względem finansowym niestety, jest mnóstwo ograniczeń z tym związanych. Nie wiem, czy będę miała możliwość, żeby w to pójść.
Z drugiej strony chciałabym też pójść do jakiejś firmy, zobaczyć, jak wygląda praca związana z moim kierunkiem. Także w moich planach jest najpierw sprawdzenie się w pracy, a dodatkowo stepowanie, jako odskocznia.
Jest też trzecia opcja, której na razie sobie nie wyobrażam w realizacji, czyli firma produkująca buty do stepowania w Polsce. Taki pomysł został mi podsunięty. Na razie nie myślę o zakładaniu własnej działalności z tym związanej, aczkolwiek myślę, że jak stepowanie się trochę rozwinie w Polsce, to uważam, że ten pomysł jest warty rozważenia.
Prawdopodobnie będziesz wtedy najbardziej doświadczoną w temacie osobą w Polsce.
Ola, dziękuję Ci za rozmowę. Bardzo Cię podziwiam, trzymam kciuki na wszystkie Twoje szalone pomysły i mam nadzieję, że niedługo spotkamy się znowu na zajęciach w MyTap.
Powodzenia!
Spodobał Ci się artykuł?
W tym temacie może zainteresować Cię również:
- Podłoga do stepowania – co musisz o niej wiedzieć?
- Jak wybrać obuwie do stepowania?
Złap bakcyla i znajdź nową pasję!
11 grudnia weź udział w warsztatach stepowania od podstaw